piątek, 16 grudnia 2016

Zupa krem ze szpinaku i ziemniaków


Kremy do tej pory jakoś nie były moimi ulubionymi zupami. Jak tylko było do wyboru coś innego - wybierałam coś innego. I sama nie wiem jak i dlaczego, nagle polubiłam, tak po prostu mi się zachciało. Z dnia na dzień coś mi się odmieniło. A że w lodówce leżało pół paczki liści szpinaku, na który w ogóle nie miałam koncepcji i miałam ochotę na ten krem... to tak połączyłam i wyszło :) Dodałam ziemniaki, bo z samego szpinaku konsystencji by raczej nie było. Wyszedł nie najgorszy, ale czegoś mu brakowało. Za radą niezawodnych koleżanek z naszej grupy "Pogotowie Kulinarne" na Facebooku dodałam ser (żółty, bo innego nie miałam pod ręką) i doprawiłam gałką muszkatołową. To zdecydowanie dopełniło całości :)

Taki krem jest dobrą opcją zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Szpinak można podawać według różnych źródeł już dzieciom od 7 - 9 miesiąca. Ja podchodzę do tematu raczej ostrożnie i wolę coś podać później niż za wcześnie. Ale córka ma już 10 miesięcy, więc zanim porządnie doprawiłam, odłożyłam też porcję dla niej. Wciągnęła :)

piątek, 14 października 2016

Babeczki czekoladowo-bananowe z orzechami

Babeczki bananowo-czekoladowe z orzechami włoskimi

O masakra! Te babeczki są tak pyszne, że zjadłam ich 11 z 12... Niestety teraz się trzy razy zastanowię, zanim spontanicznie coś upiekę :) A wszystko przez to, że nie lubię jeść dojrzałych bananów. Następnym razem zrobię szejka... No bo sorry, ale jak można zjeść JEDENAŚCIE babeczek? W dwa dni! A właściwie prawie w jeden, bo na śniadanko zostały ledwie dwie... No cudnie, że na całą blaszkę wsypałam ledwie dwie łyżki cukru trzcinowego, jednak mimo wszystko to nadal...

JEDENAŚCIE babeczek...
...pysznych, mięciutkich, puszystych...

sobota, 1 października 2016

Tort z malinami i masą mascarpone

Tort z malinami i masą mascarpone


Ponad 2 miliony wyświetleń strony i prawie 1500 fanów na Facebooku oraz ponad 80 obserwujących na moim raczkującym Instagramie. Wow! Jestem pozytywnie zaskoczona, że mimo, że ostatnio zaglądałam tutaj tak rzadko, to jednak blog żyje dalej własnym życiem, a przepisy ciągle Wam służą :) Fajnie! :)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

"Dziecięce menu dla całej rodziny" - recenzja książki i KONKURS


Nasze półroczne dziecko chętnie testuje nowe smaki, co bardzo mnie cieszy, bo wiem, że niektórym dzieciom nie przychodzi to łatwo. Myślę sobie czasami, jak to będzie fajnie jak będzie już jadło to, co jemy my. A wiadomo, że dla malucha raczej nie będą to schaby co drugi dzień :). Dlatego z przyjemnością przeglądam już książki z propozycjami zdrowych i lekkich obiadów dla dzieci i dorosłych. Podoba mi się taka lekka kuchnia, która nie musi być nudna jak w przedszkolu (nie wiem jak wygląda dzisiaj menu w przedszkolach, ale za moich dziecinnych lat bywało różnie). Do dziś mam z tyłu głowy jakieś makaronowe, słodkie papki. Fuj. W ciąży i krótko po miałam takie epizody, że mogłam jeść codziennie makaron z serem i cukrem, ale jak wiadomo ciąża to stan, w którym śledzie można zagryzać czekoladą, więc to się nie liczy :)

Ale wracając do tematu - w moje ręce trafiła najnowsza książka Wydawnictwa Jedność - "Dziecięce menu dla całej rodziny" i wiem, że nie jest to jedna z wielu książek, które lubią kurzyć się na półce. Jest ona pięknie wydana: gruba okładka, wysokiej jakości papier i estetyczne zdjęcia, które przedstawiają rzeczywiście to danie, które opisane jest w przepisie.

środa, 24 sierpnia 2016

Sałatka ze świeżych warzyw z nogą kaczki (pieczonym kurczakiem, mięsem z obiadu, zupy itp)




Ostatnio chciałabym, żeby doba była dłuższa :) Tak wiele rzeczy do zrobienia, że blog wylądował na szarym końcu listy "to do". Strasznie mi żal, bo bardzo lubię robić fotki jedzenia, ale gdy mam do wyboru zrobić fotki lub zjeść - albo - albo, to wybieram zjeść...

Kiedyś miałam piękne plany, że rozszerzaniem diety malucha będę się dzielić na blogu, będą przepisy na zupki itp itd. Tymczasem teoria teorią, a życie życiem i na razie zamiast domowych zupek dzidziol ma pyszne słoiczki :) Dlaczego? Nie dlatego, że jestem leniwa i nie chce mi się ugotować tej zupki, której na próbę trzeba dać dwie łyżeczki. Raczej dlatego, że nie mam swoich kurczaków, indyków, jagnięciny, nie rosną u mnie dynie, nie biegają króliki (chociaż zające widuję, ale nie zamierzam na nie polować :P ). Nie wiem, czym nafaszerowany jest kurczak ze sklepu, a te słoiczki muszą jednak spełniać jakieś normy dla dzieciaczków, więc póki co jest jak jest i zupek na blogu nie ma :)