A jeśli tytuł miałby być precyzyjny, musiałabym napisać, że są to czekoladowe muffinki na spodzie z ciasteczka Oreo z kremem z dodatkiem Oreo i dekoracją z Oreo :) Czyli trzy razy Oreo:) Choć nie mam pojęcia skąd fenomen tych ciastek się bierze. Nie powiem, są niezłe, ale żeby zaraz taki szał? ;)
Do samych muffinek jeśli ktoś ma ochotę również można dodać duże kawałki ciasteczek lub czekolady. W każdym razie są pysznie czekoladowe z dosyć słodkim kremem.
Same babeczki w przeciwieństwie do kremu nie są bardzo słodkie. Składniki na 12 muffinek.
Składniki suche:
- 2,5 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- 3 czubate łyżki kakao
- szczypta soli
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody
Składniki mokre:
- 1 jajko
- szklanka mleka
- pół szklanki oleju
- 50 ml likieru amaretto (rumu lub innego aromatycznego alkoholu - jeśli nie masz nic pod ręką możesz po prostu dodać jeszcze mleka)
Krem:
- 150 g miękkiego masła
- 3 łyżki mleka
- 1,5 szklanki cukru pudru
- 1,5 łyżki likieru amaretto
- łyżeczka soku z cytryny
Dodatkowo:
- 18 ciasteczek Oreo (będą potrzebne do muffinek, do kremu i do dekoracji)
Przygotowanie:
1. Formę do muffinek wykładamy papilotkami. 12 ciasteczek Oreo rozdzielamy tak, żeby na jednej połowie został krem. Ciasteczka z warstwą kremu układamy w papilotkach kremem do góry. Pozostałe odkładamy na później (pokruszymy je do kremu).
2. W osobnych naczyniach mieszamy składniki mokre i suche. Dodajemy składniki suche do mokrych i mieszamy je ze sobą. Masa będzie gęsta i ciężka.
3. Przekładamy po solidnej łyżce do papilotek. Gniazdka będą prawie w całości wypełnione. Wkładamy do rozgrzanego do 200 stopni piekarnika. Kiedy muffinki zaczną rosnąć zmniejszamy temperaturę do 180 stopni. Pieczemy łącznie około 15 - 20 minut.
4. Pozostałe 12 połówek ciasteczek bez kremu wrzucamy do woreczka foliowego i porządnie kruszymy. Mikserem ucieramy masło z cukrem pudrem na gładką masę. Dodajemy 1,5 łyżki likieru i sok z cytryny. Na koniec dodajemy pokruszone ciasteczka.
5. Wystudzone muffinki smarujemy kremem. Można również wycisnąć go za pomocą rękawa cukierniczego, ale wtedy ciasteczka muszą być naprawdę drobno pokruszone.
6. Zostało nam 6 całych ciasteczek Oreo, które kroimy ostrym nożem na pół i dekorujemy babeczki :)
Chętnie napisałabym "i wuala", ale nie mam bladego pojęcia jak to się pisze po francusku ;) Babeczki będą dobre również następnego dnia, ale najlepiej przechowywać je w lodówce. Przed podaniem można wyjąć je trochę wcześniej, żeby krem był bardziej "kremowy" ;)
szkoda, że nie lubię czekolady :( smakowicie wyglądają :P
OdpowiedzUsuńHm... to ciekawe zjawisko ;) A tak serio - zawsze można pominąć kakao i użyć innych ciastek ;)
Usuńna pewno wypróbuję, bo pomysł jest świetny, a oreo lubię :)
OdpowiedzUsuńHmmm. Mój syn bardzo lubi oreo. Fajny pomysł na babeczki, następnym razem jak poprosi muffiny upiekę je.
OdpowiedzUsuńDla oreożerców uczta:-)Mam w domu taką dwójkę:-)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Muszę je wprowadzić w muffinowy "jadłospis" :-)
OdpowiedzUsuńczy można użyć czegoś innego niż likieru? Nie mam akurat w barku, a nie chciałabym specjalnie kupować...
OdpowiedzUsuńLikier w babeczkach jest tylko dla dodania aromatu, można go po prostu pominąć albo dodać np. rum ;) Natomiast krem bez likieru będzie bez wyrazu, więc warto tutaj zastąpić likier innym aromatycznym alkoholem lub chociaż dodać więcej soku z cytryny. Fajnie będzie smakować też jeśli dodamy do kremu odrobinę kawy (nawet z fusami, jak w przepisie na muffinki "niebiańskie"). Pozdrawiam :)
Usuń